Wiecznie odchudzająca się, zaganiana, rozbiegana, z głową w chmurach, lubiąca pokucharzyć, pogotować, popiec, poozdabiać - to chyba właśnie ja. Ostatnie tygodnie spędzałam między innymi zakopując się po uszy w książkach, ulotkach, broszurach i blogach kulinarnych. Szukałam inspiracji, co rzecz jasna kończyło się godzinami spędzonymi w kuchni na wypróbowywaniu licznych przepisów.
Przychodzi moment refleksji i wtedy pojawia się pytanie: czy mroźną, wieczorową porą może być coś lepszego od kuchennych aromatów, ciepła bijącego z rozgrzanego piekarnika, uśmiechów najbliższych, proszących o dokładkę, gorącej herbaty i dobrej książki?
Przychodzi moment refleksji i wtedy pojawia się pytanie: czy mroźną, wieczorową porą może być coś lepszego od kuchennych aromatów, ciepła bijącego z rozgrzanego piekarnika, uśmiechów najbliższych, proszących o dokładkę, gorącej herbaty i dobrej książki?
POWODZENIA !! :)
OdpowiedzUsuńNie dziękuję, żeby nie zapeszyć :)
Usuń