Od dawien dawna chodził za mną sernik... słodki, delikatny i taki, który mogłabym obłożyć truskawkami! Na całe szczęście udało mi się znaleźć przepis na takowy i upiec go, kiedy jeszcze mogłam jeść nabiał. Wyszedł znakomity, a znajomi niemal od razu prosili o przepis - to bardzo miłe i budujące :3
Ciasto na fotografii jest istną wariacją, jaka dostała się mojej Mamie w wiosenno-zimowy poranek. Jest to połączenie owego sernika z ... ?pianką muffinkową? Och, nie wiem jak to nazwać. W skrócie: Pewnego dnia moja Mama zabrała pudełeczko z baaardzo czekoladowymi muffinkami (które zapewne kiedyś i tu znajdą swoje miejsce) do siebie do pokoju. Kiedy zniknięcie babeczek po kilku dniach się wyjaśniło, okazało się także, że Mama nie zamknęła pudełeczka i muffiny wyschły na wiór. jako, że nienawidzę marnować jedzenia rozpuściłam je w ciepłym mleku, a następnie schłodziłam. Następnego ranka okazało się, że wynikiem eksperymentu jest aksamitny krem, przypominający fakturą piankę, który ponoć idealnie pasował do sernika. Wszystko upchnęłam z jedną z miliona różnej wielkości foremek, które zalegają w kuchni :)
Składniki na sernik wiedeński:
- 600 g sera chudego
- 5 jaj
- 125 g masła
- 150 g cukru
- łyżeczka proszku do pieczenia
- pół laski wanilii
- dwie łyżki mąki ziemniaczanej
- 150 g białej czekolady
- 100 g herbatnków
Sposób przygotowania:
Ser ucieramy na gładka masę, odstawiamy.
W oddzielnej misce miksujemy masło z cukrem, a następnie stale mieszając dodajemy po żółtku i po łyżce sera. Do masy serowej dodajemy ziarenka wanilii a następnie mąkę ziemniaczaną wymieszaną z proszkiem do pieczenia.
Białka należy ubić na sztywna pianę a następnie partiami powinniśmy dodawać ją do masy serowej.
Na dno silikonowej tortownicy ugniatamy zmielone herbatniki. Ciasto przelewamy do tortownicy i wstawiamy do nagrzanego do 170`C piekarnika i pieczemy około 45 minut. Studzimy w piekarniku - ciasto powinno lekko opaść.
Po około 20-30 minutach ciasto wyjmujemy z piekarnika i polewamy rozpuszczona białą czekoladą.
Odstawiamy do całkowitego ostygnięcia - najlepiej na noc do lodówki, ale nie jest to konieczne.
Smacznego!